Marian G. Łódź
W ramach termomodernizacji wymieniliśmy w naszym zakładzie wszystkie świetliki ze szklanych na łukowe w XII 2009r łączna powierzchnia wynosiła 980m2. Ostatnia inspekcja dachu wykazała że w obrębie profili pojawiły się dziwne mikropęknięcia płyt, których zaczyna przybywać. Zaniepokojeni jesteśmy tym zjawiskiem i nie bardzo wiemy co robić. Nim zdecydowaliśmy się na wymianę wyczytaliśmy między innymi że poliwęglan jest prawie 200 razy mocniejszy od szkła a tu mamy do czynienia z takim zjawiskiem które jednoznacznie to twierdzenie podważa.
Od czasu montażu świetlików nie mieliśmy gradobicia które mogłoby być odpowiedzialne za te uszkodzenia. Z tego co czytaliśmy na Państwa forum ślady po gradobiciu wyglądają zupełnie inaczej. Zapytany przez nas wykonawca tłumaczył się że prace wykonał zgodnie z projektem, projektant zaś odwołuje się do zapisku który umieścił w projekcie z treści którego wynika że "szczegóły techniczne świetlika ustalić w wykonawcą, wymiary należy pobrać z natury". Trzyletnia gwarancja minęła w zeszłym roku.
Nie wiemy co spowodują powstające pęknięcia w przyszłości, czy są groźne, jeżeli tak to jakie podjąć środki zaradcze oraz jak nasze świetliki będą wyglądały za kilka lat.
W załączeniu przesyłamy fotografie obrazujące wspomniany problem.
Odp. Najczęściej jeżeli jedynym kryterium wyboru oferenta jest cena, często obserwujemy pewną niepokojącą zależność, że po wygaśnięciu gwarancji należy wiele elementów świetlika rozebrać, poddać utylizacji i poszukać nowego wykonawcy najczęściej tego, który znowu złoży najlepszą ofertę i tak w kółko.
Czy nie lepiej przeprowadzić dokładny wywiad na temat potencjalnego oferenta, zapoznać się z jego pracami wykonanymi przed laty. Jeżeli daje trzy lata gwarancji to niech pokaże te sprzed 6, 9 lub 12 lub 15 lat. Warto żeby aneksem do umowy był rysunek lub dokładny szkic rozwiązania, które zamierza zastosować.
Spisując umowę, gdzie jedynym opisem jak naświetla będą wyglądały jest zapis "świetliki" możemy spodziewać się różnych niespodzianek, zwłaszcza że "świetlik' inaczej wygląda dla tego co zamawia a inaczej dla tego który płaci. Jeżeli nie jest to w żaden sposób udokumentowane, nie możemy wykluczyć przykrych niespodzianek. Wiele naszych rozdziałów na forum obrazuje "świetliki", które tak naprawdę są przypadkową i nie zawsze szczęśliwą kombinacją różnych, przypadkowych materiałów - byle tylko znajdował się tam poliwęglan - wtedy już świetliki te są poliwęglanowe a jeżeli poliwęglan wygięto w łuk to są łukowe. Wiele dziwacznych konstrukcji na domiar złego wykonanesą ręką nie zawsze odpowiednio przygotowanego do tego celu pracownika. Bywa, że firmy uczą się na cudzych dachach jak robić lub raczej jak nie robić świetlików. Jeżeli inwestor jeszcze za tą naukę płaci, wtedy sprawdza się porzekadło, że nauka popłaca.
Wracając do tematu; w przedstawionej przez Pana sytuacji jakakolwiek naprawa będzie bardzo kosztowna, co gorsze nie da się jej przeprowadzić połowicznie. Jeżeli większość płyt posiada ślady pęknięć to szacuję że przekroczy sto tysięcy złotych. Wszystko wskazuje na to że przyczyną usterki było zbyt ciasne wygięcie płyt poliwęglanowych, przyjęto nieprawidłowy współczynnik co skutkuje ponadnormatywnymi naprężeniami na zginanie materiału. Można dokonać obliczeń i zastosować poliwęglan o odpowiednich dla tego łuku parametrach gięcia - najczęściej będzie to wówczas materiał cieńszy i o gorszych parametrach termoizolacyjnych - trzeba się będzie jednak liczyć z koniecznością wymiany części profili aluminiowych uszczelek itp. Jeżeli jednak będziemy chcieli zachować wymagane parametry cieplne obiektu to konieczne będzie zdemontowanie istniejących płyt, demontaż stolarki, jej wymiana lub korekta, o ile będzie to możliwe techniczne, założenie nowych płyt, tym razem prawidłowo.
Pozostawienie świetlików w takim stanie jak jest, będzie skutkować dalszymi mikropęknięciami płyt co w konsekwencji doprowadzi do ich całkowitego pękania, tym samym naruszy się statyka konstrukcji świetlika. Musimy pamiętać że konstrukcja łukowa jest samonośna, zaś osłabienie łuku oprócz przecieków może spowodować się jego zawalenie. Błąd przedstawiony przez Pana należy w naszej ocenie do bardzo częstych.
Ciekawostką są mijane małe przystanki autobusowe gdzie masowo napina się ponad granicę przegięcia poliwęglan na bardzo ciasnym łuku. Widzimy tam popękane płyty najczęściej brązowe wewnątrz których najczęściej stoi woda nierzadko z zielonymi glonami.