Andrzej A. Wrocław
Odkąd pamiętam to praktycznie natychmiast po zapłaceniu wykonawcy za montaż świetlików zaczęły się z nimi problemy, może nie tyle po skończeniu prac co raczej po pierwszym deszczu. Gdyby przy odbiorze robót padał deszcz to na pewno prace nie zostałyby odebrane. Wykonawca zrobił świetliki według własnej technologii i doświadczenia. Nie dostał żadnych uwag oraz wskazówek oprócz przybliżonych wymiarów jakie są w projekcie. W chwili obecnej świetliki mają 6 lat i z roku na rok jest z nimi coraz gorzej. Miejsc przecieków przybywa, te zaś przybierają na sile oraz intensywności. Wiele razy próbowaliśmy je uszczelnić jednak efekt napraw był tylko doraźny, po nadejściu następnego deszczu przecieki wracały. Przeglądaliśmy wielokrotnie Państwa forum i nie znaleźliśmy podobnego przypadku nieszczelności. Nasze świetliki dachowe na pierwszy rzut oka nie mają widocznych ewidentnych błędów wykonawczych, takich jak dziury czy też niezalepione otwory. Pomimo naszych starań jak i wielu dekarzy nie udało nam się usterki zlokalizować i usunąć
Odp.:
Szanowny Panie.
Dziękujemy za przesłanie na nasze forum ciekawego tematu z dobrze wykonanymi fotografiami. Dobre i wyraźne zdjęcia ułatwią nam znalezienie błędów wykonawczych.
Im więcej dostajemy dobrych zdjęć przedstawiających detale tym łatwiej nam będzie zdjęcia te przeanalizować jak i postarać się poszukać rozwiązania problemu. Pierwsze co rzuca nam się w oczy na fotografii nr 1 to detal poziomego profilu pośredniego który prawdopodobnie ma duży wpływ na przecieki. Nie widzimy żadnego uzasadnionego powodu zastosowania tego profilu w tym świetliku, łączniki do poliwęglanu nie powinny w żadnym wypadku występować w okładzie poziomym co widoczne jest na zdjęciu nr 2. Właśnie ten profil z prawej strony kadru uznajemy za zbędny i przysparzający kłopotów ze szczelnością. Woda
deszczowa spływająca po powierzchni poliwęglanu napotyka na sztuczną i zarazem nikomu niepotrzebną przeszkodę w postaci wspomnianego profilu. Mocowanie profilu odbyło się przez przewiercenie go na wylot za pomocą wiertarki, następnie zastosowano listwę dociskową aluminiową którą to zamontowano wkrętami samo-gwintującymi. Działanie to
sprawiło że w powierzchni płyt pojawiły się zupełnie niepotrzebnie dziury. Widoczna na zdjęciach listwa aluminiowa zaopatrzona w uszczelki niewiele pomogła w przywróceniu szczelności. Pracujący przy różnicach temperatury poliwęglan spowodował że dziury na jego powierzchni stały się jeszcze większe. Fotografia nr 3 obrazuje detal mocowania gdzie obróbka blacharska świetlika nie jest wcale przymocowana do elewacji dlatego jej szczelność jest pod dużym znakiem zapytania. Nie inaczej też można ocenić na tej samej fotografii sposób mocowania trzech profili, na tylko jednym z nich jest śruba dociskowa i to bardzo oddalona od końca profilu, a tam wiadomo jej obecność ma podstawowy wpływ na szczelność świetlika. Brak wspomnianych śrub nie poprawi szczelności świetlika.
Widoczne na czwartej fotografii uszczelki noszą ślady dodatkowego uszczelnienia prawdopodobnie za pomocą silikonu. Jeżeli się dokładnie przypatrzymy się 4 fotografii także prawej stronie kadry to znajdziemy tam samotną śrubę która jest po prostu krzywo wkręcona, tak wkręcone śruby są także przyczyną częstych niewielkich bo niewielkich ale zawsze dokuczliwych przecieków. Fotografia o numerze 5 fotografia obrazuje brak śruby, czyli uszczelnienie poliwęglanu w tym miejscu też jest nieskuteczne. Prawdopodobnie ktoś wpierw wiercił otwory w listwach, później zaś je docinał na żądany wymiar co spowodowało że otwory w listwach są umieszczone losowo. Owa przypadkowość sprawia że listwy nie są mocowane w miejscach najbardziej newralgicznych – czyli na końcach profili. Uważamy także że do mocowania profili do poliwęglanu zastosowano zupełnie przypadkowe śruby, ze łbem krzyżakowym, te zaś trudno dokręcić z odpowiednią siłą. Często dzieje się tak że jedna część takich śrub jest najzwyczajniej niedokręcona inna zaś przekręcona. W jednym i drugim przypadku same śruby dokręcone z niewłaściwą siłą mogą być przyczyną kolejnych nieszczelności których i tak jest już wiele w tym świetliku. Stosowanie śrub z łbem sześciokątnym lub nawet imbusowym czy też gwiazdkowym pozwala na kontrolowany docisk i dostosowanie odpowiedniego momentu dociskającego czego nie uzyskamy na zwykłym „krzyżaku”
Zastosowana w świetliku listwa jest bardzo wąska i tym samym wiotka co też ma dodatkowy wpływ na jej nieustabilizowany docisk. Nie dopatrzyliśmy się w konstrukcji tego świetlika bardzo potrzebnego dolnego profilu aluminiowego dlatego wspomniana górna listwa dociskowa zamocowana jest do dolnej konstrukcji stalowej świetlika jak popadnie. Skutkuje to brakiem współliniowości mocowania śrub spinających i ma wpływ na jeszcze bardziej nieregularny sposób docisku płyt, różnice temperatur sprawiają że miejscu styku trzech materiałów o różnych współczynnikach rozszerzalności liniowej powstają następne szczeliny.
Na następnej 6 fotografii widzimy wprawdzie śrubę dociskową z łbem sześciokątnym jednak
przytwierdza ona wspomnianą zupełnie niepotrzebną listę będącą przyczyną podstawowych przecieków. Widać też na tej fotografii że ktoś próbował uszczelnić wspomniane miejsce dodatkowym uszczelniaczem jakim był silikon a także niewykluczone i lepik.
Zwiększanie ilości oraz różnorodności typów uszczelniaczy nie wychodzi na dobre świetlikom. Na fotografii z numerem 7 widoczna jest szczelina mająca prawdopodobnie za zadanie z jednej strony zapobieganie gromadzeniu się i zarazem odprowadzeniu wody. Rozwiązanie takie sprawdza się w przypadku dachów krytych papą lub też blachą, czy też przy innych materiałach o podobnych czy też zbliżonych parametrach rozszerzalności liniowej. Nie jest to niestety skuteczne jako uszczelnienie świetlików z poliwęglanu szczególnie że pełni wątpliwie efektywną funkcję uszczelniania zupełnie niepotrzebnych nikomu dziur. Jeżeli przypatrzymy się jeszcze raz uważnie zdjęciu to zauważymy że woda ma możliwość przedostania się do wnętrza obiektu przez niezabezpieczoną w żaden sposób
końcówkę profilu pogarszając tym samym i tak już nieszczelny detal.
Przyglądając się zdjęciu świetlika nr 8 gdzie widoczny jest bok świetlika zauważyć można osad świadczący o zaleganiu w tym miejscu wody deszczowej, której część spłynie po powierzchni świetlika, część wyparuje, jednak spora jej część przedostanie się tak powstałymi nieszczelnościami do wnętrza świetlika. Równie niedbale wykonany został szczegół zakończenia ścianki czołowej, w miejscach tych utrzymuje się często woda co przedstawia widoczny na fotografii zielono zabarwiony mech. Także na 10 fotografii widoczne są
błędy wykonawcze. Płyta i w tym miejscu została przewiercona na wylot, brak jest jakichkolwiek uszczelek czy też kapinosów pod płytą poliwęglanową co sprawi że po samej płycie będzie podsiąkała woda deszczowa także do środka. Ciekawostką jest fakt że ten błąd widoczny na 10 fotografii jest powielany bardzo często – początkujący wykonawcy świetlików starają się sobie sprawę uprościć bagatelizując ten na pozór mało istotny detal.
Nie jest on powodem wielkich przecieków ale często z miejsc tych kapią krople wody.
Powyższa fotografia pokazuje także że zabarwione na brązowy kolor pionowe płyty poliwęglanowe nie posiadają zabezpieczonych komór za pomocą przeznaczonych do tego celu folii paroszczelnej i paroizolacyjnej. Właśnie owo zabarwienie świadczy o tym że do wnętrza poliwęglanu przedostają się już różnego rodzaju zanieczyszczenia takie jak pyły, kurz itp. Za niedługi czas można się spodziewać że płyty bez zabezpieczeń staną się nieprzejrzyste. W bardzo podobny sposób ilustruje to też 11 fotografia na której ścianki pionowe poliwęglanu mają już znacznie zanieczyszczone wnętrza. Wyjątkowo wiele błędów widocznych jest na ostatniej 12 fotografii, która przedstawia posadowienie świetlika. Analizując to zdjęcie można z łatwością zauważyć istnienie koryta odwadniającego który ma za zadanie odbierać z połaci świetlika wodę deszczową. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby jeden mały ale bardzo znamienny szczegół, którym jest umiejscowienie obróbki blacharskiej. Powinna być ona bezwzględnie umieszczona pod dolnym profilem aluminiowym utrzymującym poliwęglan. Założenie tej obróbki wyżej niż przeznaczone do tego celu miejsce daje nam pewność że woda spływająca po powierzchni płyty poliwęglanowej przedostanie się pod obróbkę i w konsekwencji do środka obiektu. Widoczne na powierzchni profili poziomych ślady dodatkowego uszczelnienia nie posiadają żadnego sensu jak i skuteczności. Woda i tak przepływa pod tymi profilami. Na skutek narastających na sile przecieków ktoś nieustannie próbował je likwidować nakładając co rusz w innych miejscach nowe pokłady uszczelniaczy. Świetlik ogólnie wizualnie sprawia wrażenie bardzo solidnie wykonanego, w większości miejsc widać dobre materiały w postaci profili aluminiowych, a także stali nierdzewnej, zastosowano tam też ciepły wielokomorowy poliwęglan. Wnioskować można że wykonawca kierował się w pierwszej kolejności estetyką świetlika która to zaraz po skończeniu prac musiała być wzorowa. Analizując jednak fotografie można zaryzykować stwierdzenie że podczas prowadzenia prac wykonawca uczył się dopiero jak wykonać świetlik dachowy. Świadczy o tym olbrzymia ilość popełnionych często elementarnych błędów. Wprawdzie żaden z nich z osobna nie powoduje olbrzymich przecieków to jednak suma ich wszystkich daje imponującą ilość wody po każdym deszczu, która według Pana relacji mierzona jest już w wiadrach. Niestety wspomniany świetlik będzie wymagać wymiany i w pierwszej kolejności należy go całkowicie zdemontować. Praktycznie niewiele elementów da się odzyskać. Nawet płyt poliwęglanowych nie da się uratować ponieważ są niepotrzebnie podziurawione, i to w takim miejscu że ponowne ich założenie będzie owocować przeciekami. Wymieniając świetlik warto skorzystać z porad zawartych w tym wątku naszego forum jak i pozostałych. Istotą prawidłowo wykonanego świetlika ma być prostota i funkcjonalność. Jeżeli pojawi się przeciek to ostatnią rzeczą którą powinniśmy zastosować w jego eliminacji jest silikon, lub też jakikolwiek inny uszczelniacz. W pierwszej kolejności trzeba zdiagnozować przyczynę i ją usunąć. Często przecieki nie są efektem jednego błędów lecz ich sumy. Niekoniecznie też błędów należy szukać w miejscu skąd kapie woda. Wyjątkowo często woda może się sączyć z innych wyższych jak i oddalonych miejsc. Mieliśmy już do czynienia z błędnie wykonanymi świetlikami na dużym lekko nachylonym dachu gdzie odległość pomiędzy rzeczywistą usterką a miejscem skąd kapała woda wynosiła 24 metry. Chcąc łatwo zlokalizować miejsce gdzie znajduje się usterka świetlika warto się posłużyć się zwykłym wężem z wodą. Jedna osoba polewa miejsce po miejscu podejrzane miejsca, druga zaś osoba wewnątrz obiektu wypatruje potencjalnych strużek wody. Należy zwrócić uwagę że nie zawsze winę za przecieki ponosi sam świetlik /poza bezwzględnym i nie budzącym wątpliwości przypadkiem opisanym przez Pana/. Nader często jest to źle wykonane pokrycie dachu jak i też opierzenie podstawy świetlika. Jeżeli dach pokryty jest blachą trapezową lub płytą warstwową wówczas większość błędów łatwo zauważyć. Jeżeli jednak dach pokrywa membrana lub też papa to znalezienie usterki jest znacznie trudniejsze. Jest jednak i na to sposób; wystarczy wąż z wodą oraz w miarę silnie pieniący się detergent. Ubieramy kalosze i podejrzane miejsca polewamy wodą z detergentem, w rejonie owych podejrzanych miejsc tych warto podeptać oraz lekko i delikatnie poskakać. Jest duże prawdopodobieństwo że w miejscach gdzie są dziury pojawią się bąbelki piany. Zaznaczenie ich i zalepienie jest wówczas dużo łatwiejsze. Oczywiście czynności te wykonujemy tylko latem gdy pokrycie dachu wokół świetlików jest elastyczne. W okresach kiedy mamy niską temperaturę takie działania nie powinny być czynione ponieważ krucha papa może popękać przysparzając nam przecieków.
Warto przynajmniej raz lub lepiej dwa razy w roku dokonać przeglądu dachu, najlepiej jesienią oraz wiosną. Znalezione wówczas ewentualne usterki są z reguły łatwiejsze do usunięcia i co za tym idzie mniejsze są zazwyczaj koszty. Dużo łatwiej potencjalne wady usunąć latem jesienią czy też wiosną niż w skutym lodem i śniegiem czy też lodem.
Wprowadzony kilka lat temu obowiązek odśnieżania dachów sprawia że pokrycia dachowe po jednym lub kilku odśnieżaniach są w tragicznym stanie. Wielokrotnie widzieliśmy zryte zrujnowane podziurawione całe pokrycia, powyrywane są nierzadko całe instalacje odgromowe jak i podstawy świetlików.
Zdarza się nader często że na dachu znajdujemy resztki karnawałowych rac czy też sztucznych ogni. Pamiętamy klienta który reklamował wykonany przez naszą firmę świetlik, na miejscu okazało się że przeciek pochodzi z racy pamiętającej Sylwestra, która wylądowała na dachu w okolicach świetlika przepalając papę czyniąc tym samym szkodę w postaci przecieku.
Przed zgłoszeniem reklamacji trzeba dokładnie sprawdzić czy wezwanie wykonawcy będzie zasadne, w przeciwnym przypadku trzeba się liczyć z wysokimi kosztami przejazdu ekipy. Jakakolwiek uszkodzenia mechaniczne, spowodowane przez siłę przyrody lub też osoby trzecie zwalniają wykonawcę z odpowiedzialności tytułem reklamacji czy rękojmi, dlatego tym bardziej warto dokonywać okresowych przeglądów dachu.