Szanowni Państwo.
Posiadamy świetlik łukowy z którym od początku mamy problemy, prosilibyśmy o przyjazd w celu dokonania oględzin.
Maciej B Buk
Odp.:
Szanowny Panie będziemy wymieniać świetliki nieopodal Pana w Nowej Wsi, dlatego możemy podjechać i zobaczyć wspomniany świetlik. Przed wyjazdem umówimy się telefonicznie podając termin i przypuszczalną godzinę przyjazdu.
Po zapoznaniu się z Pana świetlikiem możemy stwierdzić pobieżnie że sam świetlik dachowy był wykonany poprawnie, prawdopodobnie winę za przecieki ponoszą obróbki blacharskie oraz niewłaściwie prowadzone prace naprawcze mające na celu uszczelnienie świetlika.
W związku z ze zleceniem nam przez Pana naprawy świetlika możemy przypatrzeć się szczegółowo wszystkim nieprawidłowością które miały bezpośredni wpływ na szczelność świetlika. Po zdemontowaniu profili aluminiowych bocznych widzimy że błędnie wykonano opierzenie podstawy, zaś nieudolna próba uszczelnienia świetlika pogorszyła jeszcze sprawę. Usterki możemy w tej sytuacji dokładnie wypunktować.
1. Powyższa fotografia obrazuje świetlik dachowy gdzie cały jego bok pokryty jest samoprzylepnymi taśmami dekarskimi. Pod świetlikiem dopatrzyć się można także odwrotnie założone połacie papy termozgrzewalnej. Wnętrze komór poliwęglanu wypełnione jest znaczną ilością pary wodnej oraz stojącej wody.
2. Na powyższej fotografii widzimy że wewnętrzna część podstawy świetlika posiada ślady po spływających strużkach wody, przedostających się do wnętrza hali. Komentując następne zdjęcia wyjaśnimy że woda znalazła się tam z zupełnie innej niż na pozór wydawać by się mogło przyczyny.
3. Pomimo bardzo gęstego stosowania taśm uszczelniających przecieki w świetliku stawały się jeszcze bardziej intensywne. Poliwęglan pracuje podczas zmian temperatury powodując że żadne połączenie sztywne lub półelastyczne nie zdaje egzaminu, Rozszerzające się płyty potrafią nawet kilkadziesiąt razy w ciągu dnia zmienić swoje położenie, zrywając w ten sposób lub marszcząc jakiekolwiek widoczne na zdjęciu elastyczne połączenie.
4. Powyżej widzimy nadpalony prawdopodobnie przez dekarzy poliwęglan, uszkodzenie to zapewne powstało z niefrasobliwości lub też nieostrożności dekarzy lub innych osób zajmujących się kładzeniem papy. Wysoka temperatura palnika nieodwracalnie uszkodziła strukturę poliwęglanu. Poliwęglan utracił swoją sprężystość jak i deformacji uległ kształt płyty oraz bezpowrotnie zniszczona została warstwa ochronna zabezpieczająca przed promieniowaniem UV.
5. Widoczne wyraźne wgłębienie w brązowej taśmie uszczelniającej świadczy o tym że zaklejono także szczeliny dylatacyjne. Ze względu na pracę profili aluminiowych na skutek różnicy temperatury powstała tam kieszeń którą ewentualne skropliny powinny opuszczać system stolarki kierując się na połać dachu. W sytuacji widocznej na zdjęciu woda zamiast przedostawać się na połać dachu przedostaje się do wnętrza obiektu.
6. Zastosowano najgorszy z możliwych sposobów pseudo-naprawy, dzięki takiemu nalepieniu taśmy dekarskiej znaczna część wody deszczowej zamiast spływać na połać dachu i stamtąd do rynien przedostaje się pod taśmą uszczelniającą do wnętrza obiektu. Już samo zerwanie tej taśmy powinno zdecydowanie pomóc w uszczelnieniu świetlika dachowego
7. Widoczne nadmierne nagromadzenie się pary wodnej oraz wody w komorach poliwęglanu. Cześć komór posiada pionowe spękania. Na skutek zaklejenia odpływów grawitacyjnych wody oraz skroplin uwięziona woda gromadzi się komorach. Woda zamarzając zimą we wnętrzu komór zamienia się w lód rozsadzając delikatną strukturę poliwęglanu. Jeżeli spękaniu ulegną dolna i górna powierzchnia komory to powstaną otwory przez które woda bez żadnych przeszkód przedostanie się do wnętrza obiektu.
8. Wynik działania najpierw palnika gazowego, a następnie mrozu doprowadził do całkowitego zniszczenia płyt poliwęglanowych. Płyty poliwęglanowe są do wymiany.
9. Dokonanie odkrywki potwierdziło nasze obawy i wyjaśniło w jaki sposób woda opadowa przedostawała się do wnętrza obiektu. Doskonale widać w jaki sposób woda przedostawała się pod taśmę uszczelniającą wpływając do podstawy świetlika, a następnie najkrótszą już drogą do wnętrza obiektu. Widoczny zabieg miał za zadanie pomóc usunąć przeciek, jednak w rzeczywistości jeszcze go zwiększył. Widoczne na innych fotografiach działanie naprawcze polegało na nalepianiu następnych i następnych warstw warstw taśm samoprzylepnych. Skutkiem było coraz więcej wody wewnątrz obiektu.
10. Demontaż profili bocznych wyjaśnia w jaki sposób woda deszczowa przedostawała się do wnętrza hali. Widoczne są jeszcze strużki oraz krople wody która uwięzła w elementach podstawy świetlika. Jak widać dekarska folia samoprzylepna stanowiła zaporę i woda zamiast na zewnątrz hali spływała do jej środka.
11. Ciekawostka – w kilku miejscach chodząc się po połaci dachu odnosiliśmy wrażenie że poruszamy się po wodzie. Wystarczyło wykonanie niewielkiego otworu a woda sama wypłynęła jak ze studni artezyjskiej. Po wypłynięciu znacznej ilości wody otwory zostały zalepione.
12. Następne miejsce z nagromadzoną dużą ilością wody. Warto pamiętać że jeżeli po ustaniu deszczu nadal przez dłuższy czas mamy przecieki to jest oznaką że woda utkwiła w dociepleniu, najczęściej w wełnie mineralnej.
Wniosek: wykonaliśmy następujące czynności naprawcze świetlika;
Bezpośrednią przyczyną przecieków było niewłaściwe wykonanie wierzchniej części podstawy świetlika, można to było skorygować obróbkami blacharskimi. Przecieki pogłębiły się po przypaleniu kilku płyt poliwęglanowych palnikiem. Sprawę zdecydowanie pogłębiła niewłaściwie przeprowdzona próba naprawy