Jarosław J. Gdańsk
Ze względu na koszty nie zdecydowaliśmy się na zastąpienie szkła poliwęglanem w przewidzianych do tego profilach aluminiowych. Przeliczyliśmy że taniej będzie w miejsce szyb zbrojonych wstawić płyty poliwęglanowe dociskając je kątownikiem i uszczelniając je za pomocą piance poliuretanowej.
Za Państwa namową nie podjęliśmy takiego ryzyka na szerszą skalę czyli wymianę wszystkich płyt w tej technologii. Myślę że wyszła nam Państwa porada na dobrze. Sprawę potraktowaliśmy jako eksperyment który w sumie się udał tylko dla tego że się nie udał. Zniszczyliśmy na szczęście tylko kilka formatek poliwęglanu, trochę aluminium, pianki poliuretanowej i czasu. Ponieważ od eksperymentu minął dokładnie rok stwierdziliśmy że nie będziemy go już kontynuować. Okazało się że jest znacznie gorzej ze szczelnością niż wtedy gdy było tam szkło zbrojone a zapowiadało się inaczej.
Odp.: Cieszę się że eksperyment w sumie się udał czyli ograniczył się do mikroskali . Dziękuję przy okazji za przesłane zdjęcia. Wygląda na to że jednak płyty z poliwęglanu zmieniają swoje wymiary przy różnicach temperatury. Teoretycznie rozwiązanie przedstawione na zdjęciach miało szansę funkcjonować przez pewien czas gdyby naświetle ustawione było w pionie i nie było narażone na opady deszczu i różnice temperatury. Wniosek jest taki że nie warto kontynuować tego eksperymentu.
Pianka poliuretanowa owszem jest elastyczna ale jednak nie na tyle żeby ustabilizować płyty poliwęglanowe, dodatkowo nie zabezpieczona pianka jest błyskawicznie zjadana przez bezlitosne promieniowanie UV. Sam proces rozprężania pianki i twardnienia w momencie jej nakładania powoduje powstawanie dosyć znacznych naprężeń, które są w stanie wypchnąć poliwęglan – bowiem on sam w sobie nie ma wystarczającej sztywności. Samo zastosowanie tego wypełniacza może spowodować w tym przypadku dodatkowe nieszczelności. Musimy pamiętać że przy montażu okien w naszych domach monterzy stosują dodatkowe rozpórki, zapobiegające przed wypaczeniem ram okiennych, które to same w sobie są już elementami bardzo sztywnymi. Niepokoi nas także woda stojąca w komorach poliwęglanu. Prawdopodobnie została tam uwięziona przez podsiąkanie które następuje wskutek braku odwodnień w tej części świetlika. Widoczna na fotografii jedna śruba ma prawdopodobnie za zadanie docisnąć i tym samym uszczelnić poliwęglan w tej części świetlika. Punktowy docisk przy tak elastycznym materiale tylko pogarsza sytuację. Płyty z poliwęglanu nie lubią długotrwałych sił działających punktowo, w konsekwencji naprężenia takie mogą doprowadzić do zjawiska pękania płyt.
Odnoszę wrażenie że zastosowanie typowego i zarazem sprawdzonego rozwiązania z odpowiednimi profilami w Państwa sytuacji może się okazać zarówno tańsze jak i trwalsze. Jeżeli zliczymy wszystkie materiały zużyte w eksperymencie oraz znaczną ilość czasu poświęconą na wszystkie zabiegi mocowania w ten skomplikowany sposób, to może się w ostatecznym rozrachunku okazać że z pozoru tańsze rozwiązanie jest po prostu droższe. Nie będzie też zapewne gwarantowało niezawodności, zaś naprawa lub remont który i tak będzie musiał być przeprowadzony w niedalekiej przyszłości będzie zapewne skomplikowany czasochłonny, czyli po raz kolejny po prostu drogi. Wszystkie materiały zastosowane na dachach nie są nieśmiertelne czyli zarówno papę, rynny, obróbki blacharskie dachówki itd. kiedyś przyjdzie pora naprawić lub wymienić. Nie inaczej będzie z takimi materiałami jak poliwęglan, świetliki dachowe, pasma świetlne czy zadaszenia. Wychodzimy z założenia że każdy element będzie musiał być kiedyś zakonserwowany, naprawiony czy wymieniony. W tym celu stosujemy takie rozwiązania które umożliwiają wykonanie prostych czynności w przyszłości takich jak odkręcenie kilku śrub, i wymiana płyt czy uszczelek. W Państwa sytuacji jakakolwiek nawet najdrobniejsza naprawa będzie wymagała niebotycznych nakładów pracy co dodatkowo zwiększy koszty w przyszłości.